Fragment biografii Jana Kalwina:
Żył w latach 1509-1564. Specjalizował się w prawie, jednak zasłynął jako reformator kościoła. Proponował nawrót do Biblii (Pismo Święte) i do religii, której głównym ośrodkiem jest nauka moralna Jezusa Chrystusa i cześć oddawana Bogu Ojcu. Głosił pogardę wobec rzymskiego i papieskiego centralizmu w Kościele. Usiłował stworzyć z Genewy wzorową republikę chrześcijańską. Z drugiej strony sam wkraczał w kompetencje władzy świeckiej i posługiwał się nią dla osiągania celów religijnych. (źródło str. http://biografie.eu.interiowo.pl/biografie/jan_kalwin.html).
Nie jest grzechem karanie heretyków i bluźnierców. Dzięki temu nie stajemy się wspólnikami ich zbrodni (...) Nie chodzi tu o ludzką władzę, bo przemawia Bóg (...) Dlatego jeśli On wymaga od nas tak poważnego dzieła i chce, byśmy oddawali Mu cześć, stawiając Go ponad wszystkich, co dostępne człowiekowi, nie możemy oszczędzać bliskich ani skąpić krwi. Gdy przychodzi nam walczyć o Jego chwałę, zapominamy o całej ludzkości.
Jak widzimy, oba teksty przedstawiają Kalwina w zupełnie innym świetle. Cytat powyżej został napisany przez samego reformatora. Trudno uwierzyć, że w szkołach uczą nas o jego doskonałości i dążeniu do celu. O tym, że droga ta zasłana była trupami, nikt nawet nie pisnął słowa. Jan Kalwin nie różnił się od Hitlera, Stalina czy Mussoliniego. Jest tylko jedna mała różnica; wmawia się nam, że był dobry.