niedziela, 11 września 2016

Niebezpieczne wirusy w rękach... sprzątaczki?

Post nie jest zalecany dla bakteriofobików i ludzi wrażliwych, którzy nie potrafią patrzeć na skutki choroby w ludzkim ciele. Tej grupie polecamy zajrzeć do innych tematów.

Żeby lepiej zrozumieć powagę problemu, trzeba wiedzieć, że nie jest to jednorazowa sytuacja. W samym USA w ciągu 10 lat z laboratoriów, wirusy i groźne szczepy bakterii uciekły aż 639 razy. O tylu wiemy, czy było ich więcej? Cóż, ciężko powiedzieć.
Z tych 639 ucieczek 11 razy doszło do zarażenia poza laboratorium. Pomińmy na chwilkę takie zagadnienia jak praca nad bronią biologiczną i skupmy się najpierw na skutkach różnych bakterii i wirusów na ludziach z całego świata. Mimo że te zagadnienia pojawiają się w telewizji, my jak na złość przełączamy kanał, wmawiając sobie, że czegoś takiego nie ma.




Ewolucja Darwina przewiduje, że najpierw były bakterie i wirusy. Niektóre mikroskopijne stworzonka potrafią wywinąć nam niemały psikus, a mianowicie nas zabić. Zabawne, że nie mając odporności możemy umrzeć na zwykły wirus grypy lub nawet nieżyt nosa (potocznie katar, wywołany wirusem). Odporności pozbawić nas może, np. wirus HIV i to dlatego jest taki niebezpieczny.
Człowiek chory na AIDS 
 Jeżeli nie potrafisz patrzeć na skutki choroby, a nie posłuchałeś mnie na początku lepiej zrób to teraz, ponieważ zostanę potworem, który zmaltretuje cię mnóstwem zdjęć przeróżnych chorób i zniekształceń ciała niekiedy wywołanych przez człowieka.

Chłopak chorujący na trąd.
Dziewczynka, która widziała wybuch bomby w Hiroszimie. 
Skutki wybuchu elektrowni atomowej.
Pasożyt w oku mężczyzny. 
Nie rozumiem do końca dlaczego naukowcy uważają, że łącząc dwa wirusy/ bakterie lub nawet więcej ze sobą, tworząc nowe stworzonko, a co za tym idzie nową chorobę przysługują się ludzkości.
Nie rozumiem też dlaczego do wygrania wojny robi się nieludzkie rzeczy. Takimi rzeczami były bomby, które zrzucono na Hiroszimę, Nagasaki. A nie każdy nieszczęśnik miał przyjemność umrzeć.

Wiemy co znaczy choroba śmiertelna lub nieuleczalna, przecież nie ma rodziny, w której nie przydarzyła się taka tragedia. Wiemy, że tego nie życzy się nikomu, bo to złe. Mimo to w różnych krajach pracuje się nad bronią biologiczną. Dlaczego? Żeby podczas domniemanej wojny, która ma być coraz bliżej zostać zwycięzcą?
A czy poczujesz się zwycięzcą, kiedy wykorzystasz swoją broń na całym świecie, zabijając niewinnych? Wymarzony triumf.

 Zastanawiacie się zapewne co ma tytuł do tego co opowiadam. Opowieść jest sama w sobie krótka bez żadnych pościgów, wybuchów, strzelanin. Żeby jednak odkryć głębie problemu trzeba się wczuć.

Posłużę się przykładem USA, ponieważ tam wszystko jest na wysokim poziomie, na poziomie o którym Polska może póki co pomarzyć.

Jest mnóstwo chorób, które dzięki najnowszej technologii da się uleczyć lub przynajmniej spowolnić. Dzięki temu wiele chorób jest już mitem, mimo że jeszcze doskwierały naszym rodzicom lub dziadkom. Przykładem jest czarna ospa.

Wielu pewnie pamięta jak w 1980 roku naukowcy ogłosili wspaniałą nowinę: Czarnej ospy już nie ma. Na potrzebę nauki, uznano, że wirus nie zostanie zmieciony z powierzchni ziemi, a raczej przechowany w dwóch laboratoriach. Jeden znajduje się w Atlancie (CDC), drugi w Nowosybirsku (rosyjskie laboratorium rządowe). W sumie lokalizacja naprawdę świetna, zabezpieczeń nie można się przyczepić. Wydaje się wręcz, że nie ma co szukać dziury w całym i zająć się prawdziwym problemem. Ponieważ jest tak bezpiecznie zaprzestano szczepień.
Tak więc osoby poniżej 27 roku życia nie są już zaszczepione. W przypadku mojej rodziny tylko rodzice i najstarszy brat. Nie ma co się stresować, przecież wirus był i jest pod kontrolą.

Otóż niespełna 2 lata temu udowodniono nam, że jednak nie jest pod kontrolą. W amerykańskim laboratorium (znajduje się niedaleko Waszyngtonu) jedna z pracownik instytutu (która według niektórych była sprzątaczką) znalazła małe pudełko. Na szczęście nie wyrzuciła go, a zachowała się w pełni profesjonalnie oddając go CDC. Naukowcy uznali, że jest to wirus czarnej ospy, o którym najwyraźniej zapomniano. Zapewniali iż żadna buteleczka nie została otwarta, a nawet uszkodzona. Nie jest przypadkiem tak, że gdyby uszkodzenie miało miejsce, nikt nie przyznałby: No cóż, prawdopodobnie wirus uciekł, jedna buteleczka została roztrzaskana, ale spokojnie to tylko choroba zakaźna.
Możecie odetchnąć z ulgą. Teraz wirus jest naprawdę pod kontrolą. Póki kolejna sprzątaczka nie zacznie sprzątać w jakimś zapomnianym laboratorium.

Są jednak dwie kwestie, które dzięki temu zrozumiałam.

1.Nigdy nie powinniśmy zakładać, że coś będzie pod kontrolą.
Przecież nie możemy nic przewidzieć. Nieodpowiedzialność ze strony naukowców wspomnianego wcześniej laboratorium była niedopuszczalna. Nie można powiedzieć "Nic się nie stało, każdemu się zdarza", ponieważ coś takiego nie ma prawa się zdarzać.
2. To co może zabić człowieka to jego głupota.
Czy była na świecie jakaś tragedia bez udziału człowieka? Wyprawy krzyżowe, przeróżne bitwy, 2 wojny na skale światową, prześladowania, topnienie lodowców, zamachy, masowe mordy... Można wymieniać w nieskończoność.


wirus ospy prawdziwej
Zakaz wjazdu do Wrocławia osobom
 nieszczepionym przeciw ospie
Ospa prawdziwa (czarna ospa)

Swoje żniwo zbierała także w Polsce 50 lat temu. Miejsca takie jak Wrocław były zamykane, a wyjechać można było z miasta za okazaniem specjalnego dokumentu informującego o szczepieniu.



Chorzy:

Wrocław: 1963 rok. 


Źródło: 

Brak komentarzy: